środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział IV


Asia wstała jak zwykle koło 10. Nic jej się dzisiaj nie chciało. Jako, że dzisiaj miała zacząć się pakować, to nie mogła sobie pozwolic na zbyt długie leżenie w łóżku. Mimo to wstała tylko na chwilę po laptopa i wróciła pod kołdrę. Weszła na gadu-gadu. Nikogo nie było. Potem facebook, twitter, besty i inne strony tego pokroju. Codziennna rutyna. Skończyła o 12. Zmarnowała już pół dnia.        
-No cóż, trochę się zasiedziałam. Pora szorować do łazienki, śniadanie i pakowanie. - powiedziała i uśmiechnęła się do siebie.
Wyjęła z szafy ubrania i pognała wziąć prysznic. Poranna toaleta nigdy nie zajmowała jej dużo czasu, pół godziny góra. Dzisiaj było tak samo. Kiedy skończyła zeszła na dół, do kuchni. W lodówce znalazła masło, wędlinę, sałatę, pomidora, ogórka i szczypiorek. Mogły z tego wyjść idelane kanapki. Tak jak pomyślała, tak było. Pierwszy posiłek zjadła z wielkim apetytem. Zmyła po sobie naczynia jak miała to w zwyczaju i pognała na strych po walizkę. Wzięła ją i poszła do swojego pokoju. Zaczęła pakowanie od grubszych rzeczy, bo wiedziała, że w Polsce nie będą jej teraz potrzebne, bo były zapowiadane upały na najbliższe dni. Czyli schowała swetry, bluzy, kurtkę przeciwdeszczową. Samo to zajęło ponad połowę walizki, a gdzie jeszcze kosmetyki, ręczniki i letnie ubrania?    
-No, cóż, trzeba iść po jeszcze ze 2 walizki. -pognała po nie Asia.      
Pakowanie zajęło sporo miejsca i czasu. Zostawiła jednynie najpotrzebniejsze rzeczy, które  będą jej jeszcze potrzebne przed wyjazdem, takie jak kosmetyki. Po 3 godzinach była gotowa. Zeszła do kuchni zjeść obiad. Mama 2 dni temu zrobiła gołąbki, więc sobie je tylko odgrzała. Około godziny 17.30 postanowiła, że przejdzie się na spacer. Przebrała się w bardziej wyjściowe ubrania, uczesała włosy, wrzuciła telefon i portfel do torby, a klucze wzięła do ręki, aby zamknąć za sobą drzwi. Poszła na starówkę, bo dawno jej tam nie było. Dzisiaj poszła bez Julki, ponieważ dziewczyna miała cały dzisiejszy dzień zajęty. Spacerowała sobie spokojnie, słuchając muzyki. Zupełnie odpłynęła w krainę marzeń. Kiedy przebudziła się z tego 'snu', zobaczyła Maćka Musiała ze swoją dziewczyną, Aleksandrą Mazur. Wyglądali razem ślicznie. Patrzyli sie na siebie jakby nie widzieli świata poza sobą. Byli oddaleni od niej jakieś 150 metrów. Asia uwielbiała go, więc podeszła zapytać, czy mogła by sobie zrobić zdjęcie z nim.    
-Pewnie, nie ma sprawy.-odparł, bez zastanowienia.  
-Dzięki, wielkie. - odpowiedziała Aśka, kiedy sprawdziła efekt. Zdjęcie wyszło bardzo ładne.
-Nie masz za co dziękować. Nic mnie to nie kosztowało, a teraz przepraszam, ale musimy już iść.  
-Tak, rozumiem. -powiedziała i szczerze się uśmiechnęła.
Kiedy już byli się oddalili. Joasia ponownie sprawdziła zdjęcie, wyszło bardzo ładne. Robiło się już późno, a Joanna miała jeszcze kupić coś do jedzenia po  drodze jak będzie wracała, więc skierowała się do domu. Kiedy zróciła, rozpakowała zakupy i zrobiła kolację całej rodzinie. Wszyscy zjedli ją ze smakiem.
-Dziękuję, córciu. Było przepyszne. To może ja pozmywam? - zaoferowała się mama.    
-Nie, mamo. Nie trzeba, poradzę sobie. -Asia podeszła i cmoknęła mamę w policzek.
Dzień jej minął dosyć szybko, ponieważ dużo dzisiaj robiła. W ten oto sposób, bardzo szybko zbliżała się do wymarzonego dnia wyjazdu.                                                                                                        

***

Asia obudziła się dziś wyjątkowo późno, bo o 11. Nie czuła się najlepiej, miała lekko podwyższoną temperaturę i bolała ją głowa. Powiedziała o tym mamie. A ta przyniosła jej leki na zbicie temperatury.
-Mamo, nie mogę się rozchorować. Jutro o 8.00 mamy samolot. - żaliła się dziewczyna.        
-Nie martw się, weź tę tabletkę i leż pod kocem. Przyniosę Ci gorącej herbaty. To pomoże.          
 Jak rodzicielka kazała, tak Joanna zrobiła. Nie miała zamiaru lecieć chora albo odwoływać wyjazdu, co nie wchoddziło z grę. Przeleżała cały dzień w łóżku, a wieczorem, kiedy poczuła się nieco lepiej, dokończyła pakowanie.            


Wiem, wiem jesteście na mnie wściekli. Nie dawałam rozdziału bardzo długo, a teraz taki krótki. Już się tłumaczę. Najpierw byłam 2 tygodnie nad morzem. Potem 5 dni chora (jakiś wirus zaatakował mój żołądek). Potem, cóż brak weny, który widać po tym rozdziale, ale teraz będzie lepiej, mówię Wam. Tak czy siak przed rozpoczęciem roku szkolnego postaram się dodać jeszcze z 5 rozdziałów. :) Mam nadzieję, że wpadniecie jeszcze na mojego bloga ;)                                                                                                                                            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz