sobota, 3 listopada 2012

Rozdział VII

4 komentarze:

Dziewczyny obudziły się o 9.00. Pora całkiem normalna. Niestety pogoda nie była za ładna. Niebo było zachmurzone i chyba zbierało się na deszcz. Ale tego dnia nic nie zepsuje dziewczynom. Dzisiaj miał być koncert The Wanted, na który miały bilety VIP i poznają resztę członków zespołu. Asia podeszła do okna i sprawdziła sms'a, którego dostała.                                                       
-Bądźcie przed wejściem na halę o 13.00. Przedstawcie się ochronie, a oni was wpuszczą. Wszystko jest załatwione. -przeczytała go na głos.- Kochany jest.    
-Nie wiem. Sprawdzimy o 13.     
-Idziemy zjeść śniadanie. Ubieraj się.
Dziewczyny wzięły pierwsze, lepsze ciuchy z szafy i poszły do łazienki umyć twarze. Po chwili były gotowe i zeszły do hotelowej restauracji. Uwielbiają się zdrowo odżywiać, więc zjadły tak jak dzień wcześniej sałatkę. W międzyczasie rozmawiały o wszystkim. Nie mogły się doczekać koncertu. Posiłek spożyły w tempie expresowym i pobiegły do pokoju zacząć się szykować. W ruch poszły suszarki, lokówki, prostownice i inne sprzęty tego typu. Na podłodze były porozrzucane tusze do rzęs, błyszczyki, pudry i wiele, wiele innych. Po dwóch godzinach przygotowywania były gotowe do wyjście i wyglądały ślicznie. Makijaż nie był rzucający się w oczy, a fryzury ułożone tak, że wyglądały naturalnie. Zadzwoniły do taksówkę i powolnym krokiem ruszyły do windy. Były tak podekscytowane jak nigdy. W końcu dzisiaj miały poznać resztę zespołu. Przed wejściem czekały dosłownie parę chwil. Na miejsce dotarły o 12.45. Miały 15 minut. Rozejrzały się, przed wejściem stało już około 1450 osób. Praktycznie każda z nich miała plakat albo siatkę z prezentami. Szybko przecisnęły się przez tłum krzyczących i płaczących z radości fanek. Podeszły do ochroniarza i przedstawiły się, na co ten uśmiechnął i powiedział:   
-Tak, Nathan mi mówił, że przyjdziecie. Ale tak dla formalności można wasze dokumenty tożsamości? Rozumiecie, nie mogę do nich wpuszczać każdego, po was może przyjść jeszcze 40 osób i powiedzieć, że się nazywają tak jak wy.   
-Pewnie, proszę. -podały, to o co były proszone. -Rozumiemy. 
-Wszystko się zgadza, proszę za mną. - odwrócił się do drugiego ochroniarza. -Zaraz przyjdę, przejmujesz wartę.     
Weszli na ogromną halę, a potem skierowali się korytarzem do garderoby chłopaków. Podeszli do drzwi.     
-To tutaj, dalej już sobie poradzicie. Czeka was tylko trochę czasu spędzonego z fajnymi ludźmi. -powiedział i puścił oczko do dziewczyn.  
-Dzięki, na pewno będzie super.   
 Poczekały aż odejdzie kawałek, wzięły gumę i poprawiły swój wygląd. Otworzyły drzwi, a w tym momencie nad ich głowami przeleciała butelka wody. W ostatnim momencie się uchyliły i nie ucierpiały, ale podejrzały chwilowy zawał.         
-O matko, przepraszam za nich. -zaczął się tłumaczyć Nathan, kiedy zobaczył dziewczyny. -Nic wam nie jest?                                                                                                             
-Nie, spoko, a może tak cześć?           
-Hej! - w tym momencie Jay popchnął Nath'a na bok i podał rękę Julce.      
-Hej! -odpowiedziała i lekko się uśmiechnęła oraz chyba zarumieniła.     
-Nathan mówił, że przyjdzie najpiękniejsza dziewczyna na świecie, ale się pomylił. Przyszły dwie. - w tym momencie dostał z pięści w ramię od najmłodszego członka zespołu.          
-Jay, czego Ty się najarałeś? Piłeś coś dzisiaj? Ja nic takiego nie mówiłem. Chyba coś Ci się przyśniło... 
-Tak, na pewno... A kto wczoraj chodził po mieszkaniu i opowiadał o włosach, oczach uśmiechu Asi. - Jay'a wyraźnie ta sytuacja bawiła.    
-Zamknij się! - Nathan mocno zarumieniony wyszedł z garderoby, a za nim Asia.    
Szli tak w ciszy do jakiegoś ustronnego miejsca.       
-Bardzo Cię przepraszam. Nie wiem, co mu odbiło... -zaczął się tłumaczyć Nath.    
-Nic nie szkodzi. Bardzo było mi miło tego słuchać. -dziewczyna posłała mu ciepły uśmiech.
-Dobrze wiedzieć, że się nie zdenerwowałaś. -odpowiedział tym samym.- Może chodźmy już do nich, bo jeszcze sobie coś pomyślą.  
-Tak, idziemy.        
Weszli do garderoby, pozostali chłopcy właśnie wychodzili.  
-Nath, rusz dupę! Czas na ostatnią próbę dźwięku przed. Zaraz wpuszczą dziewczyny. -powiedział Tom.- Asia, Julka idziecie z nami, tak?  
-Tak, pewnie. Już nie możemy się doczekać, żeby was usłyszeć. -odpowiedziały razem.    
Chłopcy poszli drogą na scenę, a dziewczyny inną.   
-Ej, Nath, co ty się tak wkurzyłeś? -zapytał Jay. 
-No o takich sprawach nie mówi się tak łatwo. Myślałem, że to zostanie między nami, ale przyznaję twój plan chyba nie był taki zły, bo Aśce się wyraźnie spodobało to, co usłyszała, a to dobry znak. -wyszczerzył swoje białe zęby w szerokim uśmiechu.        
-No to powinieneś mi podziękować.  
-Masz rację, dzięki stary. Może coś z tego wyjdzie, a teraz czas uszczęśliwić kilka innych fanek.       
Pod sceną czekało już ok. 100 dziewczyn, a wśród nich te dwie, które zaintrygowały chłopców, a zwłaszcza Nathan'a. Zaśpiewali 6 piosenek:" I'll be your stregnht", gdzie Nath nie mógł przestać patrzeć na Aśkę, co bardzo jej się spodobało, potem "Invincible", następnie "I found you" również ta piosenka była skierowana do Aś. Po tych 3 hitach, chłopcy zrobili sobie półgodzinną przerwę, gdzie postanowili porozmawiać z fankami i zebrać kilka prezentów. Postanowili, że nie podejdą do nowo poznanych przyjaciółek, bo z nimi jeszcze spędzą dużo czasu, a z resztą niestety nie. Skupili się na osobach, których nie znają. Dziewczyny były w niebo wzięte. Niektóre płakały, inne wyróżniały się całkowitym luzem.  The Wanted również to sprawiało przyjemność. Widać, że bardzo im zależy na dobrych kontaktach z Prisoners. Te pół godziny minęło bardzo szybko, czas na kolejne 3 piosenki jakimi były: "Chasing the sun", "Heart Vacancy" i "Glad you came". Podziękowali za przyjście i pożegnali się na najbliższe 90 minut, bo tyle zajmie im przyszykowanie ciuchów, ułożenie fryzur i zrobienie makijażu.    
-Aś, chodź idziemy do nich. -ciągnęła ją Julka.  
-Czubku, oni się tam będą szykować, przebierać i w ogóle. Po co my tam?  
-Nie wiem, o Jezu obejrzę sobie klaty przynajmniej.- puściła oczko Aśce.
-Niech ci będzie, ale jak coś, to ty mnie tam zaciągnęłaś. 
-Dobra! Biorę winę na siebie! Dzięki! Kocham Cię! - zaczęła całować przyjaciółkę.  
-Uspokój się! Ty masz tu Jay'a całować nie mnie! -zaczęły się śmiać.     
Przeszły tą samą drogą, którą doszły pod scenę. Kiedy stanęły pod drzwiami, zaczęły się kłótnie, kto zapuka.
-Ty! – mówiła półgłosem Aśka.                                                                     
- No na pewno! Chyba ty! – wybuchnęła śmiechem przyjaciółka.                                                    
- Nie!                                                                                                   
- Tak!                                                                                                     
- Nie!                                                                                             
-Dobra, no to razem.                                                                           
- Okej, niech będzie.   
Zapukały i usłyszały zaproszenie do środka. Stało tam 3 chłopaków bez koszulek byli nimi: Max, Jay i Tom. Siva rozmawiał przez telefon.  
–Nie, to ja cię kocham bardziej. Ty się pierwsza rozłącz… Nie, ty… Ty…. Dobra, też cię kocham. Buziaki. –słodził przez komórkę.   
A przed lustrem na fotelu siedział Nathan i był malowany.    
–Hej! Jak się podobało? –zapytał nie odwracając głowy do dziewczyn, bo wiedział, że nie może się ruszyć.              –Bardzo, jesteście niesamowici. A to, że rozmawialiście z fankami… To było bardzo miłe. –zachwycała się Marta.                                                                                  
–A tak w ogóle, to nie przeszkadzamy wam? –zapytała Asia, która była przeciwna pomysłowi odwiedzenia chłopców.                                                                       
–Nie, przydadzą się tu chociaż dwie normalne osoby, bo my nimi na pewno nie jesteśmy. –wybuchnął śmiechem Jay. – Nie przeszkadza wam, że jesteśmy bez koszulek?                                    
Nie. Możecie być z i bez. Mi to nie robi różnicy. – Julka puściła oczko Aśce.                                
– To dobrze, bo ja wolę bez. – Jay wystawił język.                                                      
– Dobra, chłopaki! Koniec tych pogaduszek do mnie tu szybko! Musimy zrobić makijaż i fryzury! –zawołała makijażystka.                                                                                 
- Idziemy… - chłopcy zaczęli marudzić jeden przez drugiego.                                              
- Może założymy chociaż T-shirty? –zapytał Tom.                                                  
–A róbcie, co chcecie… A właściwie to nie… Ubierzcie się teraz, bo jeszcze zepsujecie fryzury albo make up. –rozkazała stylistka.                                                                           
Po godzinie chłopcy byli gotowi. Rozmawiali i śmiali się w najlepsze z dziewczynami. Do pokoju zapukał ich menadżer.                                                                                
– Chłopcy, macie pół godziny. Rozśpiewajcie się czy, co wy tam robicie. – powiedział.                                
– Dobra! Nie ma sprawy! – odpowiedzieli zgodnie.                                                       
Kiedy drzwi się zamknęły, Tom wziął gitarę w dłonie i zaczął grać. Zaśpiewali 3 piosenki. W przerwach między singlami udzielali sobie porady.                                                                 
– Zadanie wykonane! Mamy jeszcze 10 minut… -powiedział Max.                                           
– No to możemy chwilkę pogadać. Jak jest u was w Polsce? Mamy tam jakichś fanów oprócz was? – zaczął Siva.                                                                                 
– No pewnie, że macie i to wielu. Powinniście zagrać u nas koncert… -odpowiedziała Aśka.                     
–Hmm… Może porozmawiamy na ten temat z menadżerami. – zastanowił się Max.                          
– To by było super! – ucieszyły się przyjaciółki.                                                       
– To ja pójdę się zapytać. – powiedział Jay, wstając.                                                     
– Czubie! Tego się nie załatwia w 5 minut! Pójdziesz jutro to załatwić, a nie teraz. Zaraz wchodzimy. – uspokoił zapał Jay’a Nathan.                                                               
– Dobra, no to zbierajmy się. –skierowali się w stronę drzwi.                                           
Za nimi poszły dziewczyny.                                                                            
–Boże, Jak my się teraz wciśniemy pod scenę? – zapytała Jula Aśkę.                                            
– Jakoś damy radę. Przejdźmy koło ochroniarzy i może nam się uda. – zaproponowała Aś.    
–Dobra, do roboty.      
W jakiś cudowny sposób przecisnęły się i stały dokładnie pod sceną. Po 2 minutach punktualnie na scenę weszli The Wanted. Wszyscy zaczęli krzyczeć i piszczeć. Chłopcy pomachali do fanek, a Nath puścił oczko do Joasi. Od razu zrobiło się jej cieplej w sercu. W ciągu 2 dni spełniły się jej najskrytsze marzenia. Czuła się Jak w siódmym niebie. Max zaczął. Przywitał się z fanami i powiedział, że liczy na to, że będą się dobrze bawić. Zaczęli śpiewać pierwszą piosenkę, a razem z nimi fanki. Po zakończeniu nadeszła chwila na zabawę Jay’a, która jest na każdym koncercie. Mianowicie zabawa w kciuk w górę i w dół. Dziewczyny uwielbiały tą zabawę. Potem kilka piosenek, zabaw i czas dobiegał końca. Ta godzina minęła tak szybko. Chłopcy zanim zeszli ze sceny poinformowali fanki, że czekają w garderobie, jeśli ktoś ma bilety VIP. Nagle na hali rozległ się jeden, wielki hałas. Niektóre dziewczyny płakały, inne piszczały z radości. Jula i Joaśka były zupełnie spokojne. Podeszły do ochroniarza, który na początku zaprowadził je do chłopców i zapytały, czy mogą znowu do nich iść. Mogły, ale tylko, jeśli chłopcy się zgodzą. Oczywiście The Wanted chcieli spędzić czas ze swoimi nowymi koleżankami, bo bardzo je polubili. Dziewczyny rozsiadły się na kanapie.   
– Chcecie coś do jedzenia albo picia? – zapytał Nathan.                                                           
– Ja mogę poprosić wodę. – powiedziała Aś.                                                                
– To ja też poproszę. – wtrąciła się Jula.                                                                       
– Nie ma sprawy. – Nath odwrócił się, wziął dwie butelki i podał je dziewczynom.                                     
– Halo! A my? – zdenerwował się Jay.                                                                 
– A rączki macie? Dziewczyny nie widzą, co gdzie leży, więc im mogę podać, a wam nie! – wystawił język.               Nagle do pokoju zapukało 5 dziewczyn.                                                                 
–Pierwsza porcja nadeszła. – powiedział Tom złowrogim głosem, zacierając ręce. Po chwili wszyscy się roześmiali się. – Proszę!                                                                         
-Hej… - powiedziała nieśmiało jedna z dziewczyn.                                                        
–Wchodźcie, nie gryziemy. – powiedział Max ze swoim zabójczym uśmiechem.    
Chłopcy zagrali jeszcze jedną piosenkę akustycznie dla nich. Rozdali autografy, porobili sobie zdjęcia. O dziwo jedna z dziewczyn zapytała Aśkę, czy jest dziewczyną jednego z chłopców. Aś zaprzeczyła, ale przez chwilę przeszło jej przez myśl jakby to było, gdyby była dziewczyną Nathan’a. Wydaje się to fajne, ale kiedy przemyślała, że może być obiektem hejtowania albo stracić prywatność to stwierdziła, że jednak tego nie chcę. Po chwili otrząsnęła się: „ O czym ja w ogóle myślę? Chyba coś mi się w głowę robi” pomyślała. Potem weszły jeszcze 3 porcje dziewczyn po 5 osób w każdej grupie. Każde spotkanie, w sumie wyglądało podobnie, ale rozmowy były za każdym razem inne. Zbliżała się 23.    
–My już chyba pójdziemy, jest późno. –powiedziały Jula i Aśka.                                      
–Szkoda, odwieźć was? My też już się zbieramy. – zaproponował Tom.                                      
– W sumie, to chętnie skorzystamy. – odpowiedziały zgodnie.                                          
– No to kierunek – nasz samochód. – zaśmiali się.                                                             
W samochodzie nie obyło się bez rozmów, żartów i śmiania się, chociaż droga była krótka. Po 10 minutach byli już pod hotelem.                                                               
–To jutro powtórka? Następne spotkanie? Może kręgle? – zaproponował Jay.                                 
– Dobry pomysł. Mam wasze numery to wyślę wam, o której i gdzie. – powiedział Nath.          
–No spoko, to do jutra.- odpowiedziały zgodnie.
Wysiadły z samochodu i skierowały się do hotelu. Przy drzwiach jeszcze pomachały chłopakom i weszły do budynku. Pojechały windą na piętro swojego apartamentu. Były padnięte. Nie miały nawet ochoty jeść kolacji.       
 –Boże, co za dzień. Uwierzyłabyś w coś takiego? – zapytała Jula.                                             
– W życiu, ale teraz jestem zmęczona. Idę spać. Pogadamy jutro.  
Przebrały się w piżamy, zmyły makijaż i udały się do łóżek. W tym dniu było tyle emocji, że bez problemu usnęły w ciągu 10 minut.                                                     
                                                    

Udało się! Nareszcie po tak długiej przerwie dodałam rozdział. Oby Wam się podobał. Za błędy z góry przepraszam. :)                                                                            

poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział VI

3 komentarze:

Asia obudziła się pierwsza o 7.20. Czuła się wypoczęta. Wyszła na balkon i wciągnęła do płuc świeże, londyńskie powietrze. Zapomniała wieczorem zadzwonić do mamy, więc zrobiła to teraz. Wykręciła numer i po 3 sygnałach usłyszała mamę. Rozmawiały 10 minut. Potem poszła do pokoju Julii, ale ta spała bardzo mocno. Udała się po łazienki pod przysznic, a potem przebrała się w wygodne ubranie. Włosy związała w wysokiego kucyka. Wzięła telefon, słuchawki i wyszła z pokoju. Postanowiła pobiegać trochę. Wiedziała, że Jula będzie spała jeszcze conajmniej godzinę, bo była typem śpiocha. Było dosyć ciepło i słonecznie jak na Londyn. Poszła do pobliskiego parku. Usiadła na ławeczce, niedaleko fontanny.  
-Mogę się dosiąść?-zapytał ktoś niskim głosem.                  
Spojrzała w górę i zobaczyła nikogo innego jak Nathana.
-Tak, siadaj. Co tutaj robisz, tak wcześnie?  
-Ja, przychodzę tutaj pisać piosenki. Tu mam wenę. Dokładnie na tej ławce. A ty, co tu robisz?
-Spacerowałam i postanowiłam sobie usiąść na chwilkę.      
-Lubisz sporty.-bardziej oznajmił niż zapytał-I jak? Podekscytowana jutrzejszym koncertem?
-Tak, raczej tak...  
-Chcesz, możecie przyjść wcześniej. Załatwię, żeby ochroniarz was wpuścił. Robimy próbę dżwięku, więc i tak wpuścimy parę osób.  
-Spoko, dzięki. -uśmiechnęła się najładniej jak potrafiła.  
-Ja chyba pójdę zjeść śniadanie, chesz mi pomóc?  
-Ty chcesz ze mną zjeść jakiś posiłek?
-Tak, a ty ze mną nie?    
-Żartujesz? Pewnie, że chcę, ale nie wiem, co z moją przyjaciółką...  
-To zadzwoń po nią. Niech przyjdzie do restauracji Texture za 20 minut.-powiedział i szeroko się uśmiechnął.  
Asia odeszła na parę kroków i wykręciła numer do przyjaciółki.        
-Gdzie ty jesteś? Wstałam, latam, szukam cię po całym apartamencie, a ciebie nie ma. -awanturowała się Jula.  
-Cicho bądź. Poszłam pospacerować, bo spałaś. Nie ważne. Ubieraj się szybko i za 20 minut bądź w restauracji Texture. Będę tam na ciebie czekać.
-Ale, o co chodzi?  
-Dowiesz się jak przyjedziesz, szybko.- odpowiedziała i rozłączyła się.  
Telefon włożyła do kieszeni i wróciła do Nathan'a.
-No to załatwione. Możemy już tam iść? Wolałabym na nią czekać na miejscu.-oznajmiła bez najmiejszego skrępowania, aż ją to zdziwiło.    
-Tak, chodźmy.    
Wstali z ławki i skierowali się do wyznaczonego celu. Byli tam po 10 minutach, co oznaczało, że zostało im drugie tyle do przybycia Julki. Zajęli miejsca koło okna, żeby ją widzieć na wszelki wypadek i kontynuowali rozmowę. W swoim towarzystwie czuli się bardzo swobodnie. Rozmawiali i śmiali się jakby byli przyjaciółmi od zawsze. A tym czasem znali się jakieś 3 godziny.
-Czy to nie dziwne, że zachowujemy się tak swobodnie będąc w swoim towarzystwie?-zapytała Aśka.
-Tak. W sumie, tak. Zwykle nie mam takiej ufności wobec ludzi, a tymczasem przy tobie czuję się jakbyś była moją starą znajomą.
-Mam tak samo. Rozmawia mi się z tobą jakbyśmy znali się od zawsze.
W tym momencie przerwali rozmowę, bo przez okno Asia zobaczyła, że zbliża się Julia i do niej pomachała. Nathan siedział w takim miejscu, że nie było go widać z miejsca Julki. Weszła do restauracji i spokojnie podeszła do Aśki.
-Kogo, ona już poderwała? Dopiero jesteśmy tu drugi dzień...- westchnęła cicho, kiedy zobaczyła, że przy stoliku siedzi jakiś chłopak.
Dopiero, gdy zobaczyła, że to Nathan, nie mogła nic wydusić. Joanna wstała i przedstawiła ich sobie oraz dyskretie kopnęła Julę w kostkę.
-O matko. -powiedziała po chwili, gdy się "ocknęła"- Cześć jestem Jula...    
-Hej, Nathan. Słyszałem, że jesteś najlepszą przyjaciółką Asi i jesteście tu na wakcjach.- kiedy to powiedział obdarował nas jednym ze swoich nieziemskich uśmiechów.
-Tak, przyjechałyśmy tu na 2 tygodnie.
-Ooo, to krótko...-kiedy to mówił trochę się jakby zasmucił, co wbrew pozorom ucieszyło dziewczyny.
-Niestety. My też żałujemy.
-Musicie ten czas wykorzystać w 100%. Jeśli chcecie mogę Wam dzisiaj pokazać Londyn.  
-Co prawda, wczoraj już zwiedzałyśmy, ale możemy jeszcze raz. -wtrąciła się Asia.
-To jak? Jemy i ruszamy w drogę? Dzisiaj mam akurat wolne.      
-Tak, ja zamówiłam sałatkę, a ty co zamówisz Jula? -zapytała dziewczyna.    
-Może być to samo.    
-To ja pójdę zamówić. -powiedział Nathan i ruszył do kasy.    
-Kobito! Weź się opanuj to jest normalny chłopak! Normalny, sławny chłopak... Zachowujesz się jakby był jakimś bogiem.- Aśka robiła wyrzuty przyjaciółce. (rozmaiwały po polsku)    
-A nie jest?  
-Nie, nie jest. Jest bardzo miły, pomocny, uczynny, śliczny...-rozmarzyła się. - Ale nie jest bogiem.  
-Dobra, cicho idzie tu. -uciszyła koleżankę, kiedy zobaczyła, że do stolika podchodzi Nathan.  
-No, to co? Nie rozumie nas.        
-Też byś chciała, żeby ktoś przy tobie gadał w innym języku?  
-No w sumie...    
-Rozmawiacie po polsku? -wtrącił się Nathan i usiadł obok Joanny-Bo angielski to to raczej nie jest.
-Tak... Przepraszam-Aśka się nieco speszyła.
-Nie ma sprawy. - obdarzył ją po raz kolejny swoim boskim uśmiechem. - Chętnie się pouczę tego języka. Jak jest lubię cię po polsku? (wiem, że to dziwnie wyglada, ale nie będę Wam pisać ich rozmowy po angielsku :D)        
-Lubię cię.  
-Hmmm. Lube Cie, i jak dobrze?
-Tak, prawie świetnie. -dziewczyny się roześmiały jednocześnie.  
Zajęli się rozmową na różne tematu, głównie, o chłopakach, jacy są, czym się interesują itp.  Po 10 minutach musieli przerwać rozmowę, bo do stolika podeszła kelnerka z tacą. Podała zamówienie najpierw dziewczynom, a kiedy podawała Nathanowi danie piersi o mało jej nie wypdały z ogromnego dekoltu. Obdarzyła go swoim "boskim" uśmiechem, który według paczki znajomych był raczej śmieszny, bo nie mogli ukryć tego, że ick kąciki ust się unoszą w górę. Zrobiła skwaszoną minę i wróciła za ladę. Trójka znajomych wybuchła śmiechem. Od razu zabrali się do jedzenia. Dania bardzo im smakowały. Po 15 minutach znowu przybyła kelnerka, ale tym razem nie adorowała już Nathana.
-Poproszę rachunek.-powiedział do niej.        
Po chwili dostali go. Kwota nie była duża. Nath wyjął portfel i zaczął odliczać pieniądze. To samo robiły dziewczyny.
-Ej, no nie wygłupiajcie się. Ja zapłacę. - odprał, kiedy zobaczył, co robią przyjaciółki.
-Nie trzeba... Mamy pieniądze. - Asia nie lubiła, kiedy ktoś za nią płacił.    
-Zrobicie mi przykrość, jeśli nie pozwolicie mi zapłacić za siebie. - odpowiedział z miną zbitego szczeniaczka.  
-Dobra Nath, niech ci będzie. Płacisz za nas. Koniec kropka. - wtrąciła się Julka.  
Położył odliczone pieniądze wraz z niewielkim napiwkiem. Zabrali swoje rzeczy i wyszli.
-To gdzie idziemy? - zapytał chłopak.    
-Może...- w tym momencie przerwała, bo do Nathan'a podbiegła grupka dziewczyn i zaczęły piszczeć jak głupie.
-Poczekajcie sekundkę.-puścił oczko do Asi i Juli. Rozdał autografy, zrobił sobie zdjęcia z fankami i porozmawiał przez około 5 minut. Pożegnał się, dał każdej z nich całusa w policzek i odszedł razem ze swoimi nowymi znajomymi. -Przepraszam was za to.        
-Nie ma sprawy, rozumiemy. Jesteś przecież sławny. - uśmiechnęły się jednocześnie.    
-Tak, niestety, ale to miłe, że mogę uszczęśliwiać te i inne dziewczyny. To, gdzie idziemy? Powtórzę pytanie.
-Może, po prostu pospacerujmy po ulicach? Może dasz szczęście większej ilości fanek?
-Może... To okej, chodźmy na spacerek.  
Chodzili tak po mieście, śmiejąc się, rozmawiając, popychając wzajemnie jak grupka  starych, dobrych przyjaciół. Po jakiś trzech godzinach zachmurzyło się.
-Ooo. Nie dobrze, chyba będzie padać. Trzeba wracać do domu, nie mamy parasolek.-powiedziała Aś.
-Niestety, mogę was odprowadzić?-zapytał Nathan.      
-Pewnie, jeśli tylko chcesz.        
Droga do hotelu nie była długa. Po piętnastu minutach stali już przed wejściem.    
-No, to my już pójdziemy. -rzekła Jula.
-Okej... Zaraz! Dacie mi swój numer telefonu?        
-Hmmm. Z reguły nie dajemy numerów telefonu nowo poznanym osobobom, ale chyba zrobimy od tej zasady wyjątek. Co Ty na to Julka? -zapytała Aśka.  
-W sumie, czemu nie. -zgodziła się.  
-Daj telefon. -powiedziała Joanna do Nath'a.    
Wstukała swój numer telefonu i zapisała, a potem podała Julce, która zrobiła to samo, po czym oddała sprzęt właścicielowi. Pocałowali się w policzki na pożegnanie i każdy poszedł w swoją stronę. Dziewczyny poszły do swojego pokoju i w tym momencie lunął deszcz.        
-Biedny BabyNath... Zaczęło padać. -powiedziała Aśka stojąc przy oknie.
-Ej, ale ja kurde głupia jestem. Dałam mu swój numer telefonu, ale jego to już nie wzięłam. -odpowiedziała przyjaciółka.
-Ja nie jestem głupia. -mówiła śmiejąc się i grzebiąc w telefonie.    
-Skąd masz jego numer?    
-Jak to skąd? Ty to serio coś dzisiaj nie bardzo rozumiesz. Zadzwoniłam z jego telefonu na swój i bam. Mam.  
-Ojejku, daj mi... Nie wpadłam na to... Byłam zbyt przejęta tym, że go poznałam... Ojejku,a jutro poznamy wszystkich! Nie mogę się doczekać.  
-Nie dam ci! Może jutro, po koncercie, a ty może dostaniesz numer Jay'a... Kto wie?  
-Mam nadzieję.      
-Okej, nie tak dawno jadłyśmy śniadanie, a ja już głodna jestem. Idziemy do restauracji na dole?
-Dobra, tylko zwiążę włosy. -podeszła do lustra, zrobiła co miała i wyszły z pokoju.    
Na obiad zjadły spahgetti. Potem wróciły do apartamentu.    
-Ty... Co my jutro założymy na ten koncert?    
-Ja założę jeansowe rurki, białe convery, jakąś bokserkę, bejsbolówkę i oczywiście full cap'a, bo po co go kupiłam. Tyle, że na moim jest napisane Girlfriend, a na tym, którego dam Nathanowi Boyfriend. Jeśli go założy to będę najszczęśliwsza na świecie. -wystawiła język.
-Ja założę... Też conversy, tylko czarne... Białe rurki i jakąś koszulkę XXL i do tego moją ukochaną bluzę.
Tak rozmawiały przez kilka godzin, potem obejrzały telewizję. Zbliżała się 21.30. Najpierw do łazienki poszła Jula, a potem Asia. O 22.00 leżały już w łóżkach. Sen zmożył je bardzo szybko, chciały, aby tak było, bo nie mogły się doczekać jutrzejszego dnia.                

To jeszcze nie jest długość rozdziału, o jaką mi chodziło. Chcę pisać dłuższe.
Pisany przy:
Cher Lloyd ft, Becky G-Oath        
Wstawiany przy:
One Dierction-Gotta Be You Jay zaraziłeś mnie <3

P.S. Ewentualne błędy poprawię potem, gdyż teraz nie mam na to czasu :)
Zapraszam do komentowania. ;)
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                      
                                                                                                                             
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                  
                                                                                                                     

czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział V

9 komentarzy:

Budzik obudził Asię o 5.30. Czuła się o wiele lepiej, ale zmierzyła temeperaturę na wszelki wypadek.    
-36.7, jest dobrze - powiedziała sama do siebie.        
Wstała i poszła do łazienki się przyszykować. Zajęło jej to 20 minut. Zebrała ostatnią resztę kosmetyków i wrzuciła do kosmetyczki,a potem do walizki. Była 6.00. Miała jeszcze godzinę. bo chciała być z Julią odpowiednio wcześnie na lotnisku. Miała czas na zjedzenie śniadania. Postanowiła, że postawi na coś lekkostrawnego, bo nie wiedziała jak na nią zadziała podróż. Rodzice krzątali się już po domu. Widać było, że są nieco zaniepokojeni. W końcu ich córcia wyjeżdżała na 2 tygodnie. Zbliżała się 6.45.
-Kochanie, twoje walizki są w twoim pokoju?-zapytał tata z troską.
-Tak, zaraz po nie pójdę.          
-Nie wygłupiaj się. Ja to zrobię.
-Cóż, rzeczy zapakowane, jedziemy na lotnisko. Julka też na pewno już jedzie.-oznajmiła Asia i pognała do samochodu.
Na lotnisku byli o 7.00 tak jak podejrzewali. Julia już czekała.    
-Aaaa, nie mogę się doczekać, aż będziemy w Londynie. -krzyczała Joanna.
-No, wiem. Ja też. Jezu, jeszcze idziemy na koncert The Wanted. Nie moge, uszczypnij mnie ja chyba śnię. Ała! -krzyknęła Jula, bo przed chwilą Aśka spełniła jej życznie.
-Dobrze dziewczynki, wy tu poczekajcie, a my załatwimy wszsystko, okej? -powiedziała mama Julki.  
-Dobrze! -krzyknęły razem dziewczyny.    
Usiadły w fotelach i rozmawiały o tym jak to wszystko tam będzie. Co będą robić w Londynie. Jak się ubiorą na koncert. Tak się wciągnęły, że nie zauważyły, kiedy minęło pół godziny. W głośnikach rozległ się głos, który nawoływał do tego, aby skierować się już do samolotu.
-No, cóż... Trzeba się pożegnać. -powiedziała Joanna i przytuliła rodziców. To samo zrobiła Julka.
-Tylko, dzwońcie do nas! -zawołali rodzice na pożegnanie.  
-Okej, do zobaczenia za 2 tygodnie!  
Skierowały się do samolotu. Zajęły wygodne miejsca. Włożyły słuchawki w uszy i odpłynęły. Kiedy samolot był już w powietrzu, ktoś poklepał Asię w ramię. Wyjęła słuchawkę z ucha i wyłączyła muzykę.
-Przepraszam, która jest godzina? -zapytał pewien młody chłopakak po angielsku.  
-Jest 8.15. -odpowiedziała uprzejmie.          
-Dziękuję. Mogę się zapytać czego słuchałaś?
-Pewnie. Słuchałam Adele- Someone Like You. Piękna piosenka.
-Tak, to prawda. Ma piękny głos.
-Masz rację. Chciałabym mieć taki.
-Widziałaś kiedyś Adele na żywo?
-Niestety, nie. A ty?              
-Ciężko by mi było jej nie widzieć -powiedział wyraźnie rozbawiony.
-Jak to? Niezbyt rozumiem.
-Jestem Paul Blue Adkins.
-Skądś znam to nazwisko... Zaraz, zaraz. Takie samo nazwisko jak Adele! Zbieżność?
-Nie, nie. Jestem jej starszym bratem.    
-Wow, fajną masz siostrę.            
-Dzięki. A teraz przepraszam, ale muszę zadzwonić.
-Pewnie. To ja wracam do słuchania. -powiedziała Asia i włożyła słuchawki spowrotem do uszu.
Samolot wylądawał po godzinie lotu. Dziewczyny były zupełnie same w obcym miejscu. Zabrały bagaże i poszły na postój taksówek. Pokazały adres hotelu kierowcy i już po 10 minutach były na miejscu. Ich apartament był śliczny. Miał 2 sypialnie, a w każdej duży, płaski telewizor, ogromny balkon z widokiem na Londyn oraz niewielki salonik z kanapą i stolikiem do kawy, a także aneks kuchenny. To wszystko wywołało u nich ogromne wrażenie. Szybko rozpakowały najpotrzebniejsze rzeczy i poszły się przebrać. Kiedy były gotowe, postanowiły, że pójdą do Starbucks'a na kawę. Zabrały telefony oraz portfele i pognały do wyznaczonego celu. Chłonęły wszystkie miejsca, które mijały całym swoim ciałem. Były tak szczęśliwe jak nigdy.  Kiedy dotarły do celu do Asi zadzwonił telefon, więc powiedziała do Julki, żeby poszła już kupić, a ona dojdzie. Dzwoniła mama. Aśka podała wszystkie niezbędne infoormcje i obiecała, że zadzwoni wieczorem. Schowała telefon do kieszeni i ruszyła do Juli. W tym czasie wpadł na nią jakiś chłopak i wylał  na nią całą zawartość swojego kubka.
-Jak leziesz?!-krzknęła zdenerwowana.
-O jezu, przepraszam. Nie zauważyłem cię.-tłumaczył się chłopak poprawiając full capa.  
-Nie, w sumie nic się nie stało. Ja też mogłam patrzeć przed siebie. -odparła, kiedy zobaczyła z kim rozmawia.
-Słuchaj, bardzo cię przepraszam.-ciągnął, podając jej chusteczkę.
-Dzięki.-wzięła i wytarła plamę, na szczęście miała bluzę w torbie, więc ją założyła i plamy nie było widać.
-Może, wyda ci się to dziwne, ale mogę wiedzieć jak masz na imię?
-Pewnie, Asia.  
-Asia, ładnie. Ja jestem Nathan. -powiedział i podał jej rękę jak prawdziwy gentelman.
-Wiem...- wyrwało jej się.    
-Znasz mnie? Wow. Ja niestety ciebie nie. -powiedział i uśmiechnął się tak jak Aśka widziała tylko w internecie.
-No, mnie to raczej nikt nie zna.
-Idziesz na nasz koncert za 2 dni?
-Tak, z przyjaciółką.
-Super, to do zobaczenia i jeszcze raz przepraszam. -pożegnał się i odszedł.
Za chwilę doszła Julka. Z dwiema kawami w dłoniach.
-Kto to był? -zapytała, ale Joanna jakby była poza zasięgiem. -Halo! Pytam się!
-To był... Nathan... -oparła oszołomiona.
-Co?! I nie zawołałaś mnie? I co taki ładny jak w internecie?  
-Ładniejszy. I nie uwieżysz. Powiedział mi do zobaczenia, bo mu powiedziałam, że idziemy na koncert!
-O matko! Nie, no to jest zbyt piękne. To teraz ja muszę poznać Jay'a.
-Koniecznie! Ja też chcę!        
-Nie! Ty już znasz Nath'a! Masz pij to. -podała kubek z kawą, a Asia na samo wspomnienie od razu się uśmiechnęła.
Tego dnia głównie zwiedzały Londyn. Big Ben, London Eye, Tower Bridge i inne miejsca zostały już zaliczone. Już 20.15. Dziewczyny były już zmęczone dzisiejszą podróżą oraz emocjami.  Kupiły po drodze bułki, masło i wędlinę, aby zrobić kolację. Wróciły do hotelu. Zjadły z apetetyem i rozeszły się do swoich sypialni. Pierwsza do łazienki poszła Jula, potem Aśka. Jeszcze porozmawiały z godzinę i poszły spać.
                                                                                                                                                         

Macie dzisiaj taki troszkę dłuższy. Wątek poznania brata Adele może niezbyt pasujący, ale obiecałam przyjacielowi, więc... A tak wgl, czy moglibyście zostawić mi jakiś komentarzyk? Miło mi je czytać, podnoszą mnie na duchu. Dzisiaj MOŻE wstawię jeszcze jeden rozdział. To zależy od tego jak bardzo grzeczny będzie mój braciszek.                                                                                                                    

                                                                                                                                                               

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział IV

Brak komentarzy:

Asia wstała jak zwykle koło 10. Nic jej się dzisiaj nie chciało. Jako, że dzisiaj miała zacząć się pakować, to nie mogła sobie pozwolic na zbyt długie leżenie w łóżku. Mimo to wstała tylko na chwilę po laptopa i wróciła pod kołdrę. Weszła na gadu-gadu. Nikogo nie było. Potem facebook, twitter, besty i inne strony tego pokroju. Codziennna rutyna. Skończyła o 12. Zmarnowała już pół dnia.        
-No cóż, trochę się zasiedziałam. Pora szorować do łazienki, śniadanie i pakowanie. - powiedziała i uśmiechnęła się do siebie.
Wyjęła z szafy ubrania i pognała wziąć prysznic. Poranna toaleta nigdy nie zajmowała jej dużo czasu, pół godziny góra. Dzisiaj było tak samo. Kiedy skończyła zeszła na dół, do kuchni. W lodówce znalazła masło, wędlinę, sałatę, pomidora, ogórka i szczypiorek. Mogły z tego wyjść idelane kanapki. Tak jak pomyślała, tak było. Pierwszy posiłek zjadła z wielkim apetytem. Zmyła po sobie naczynia jak miała to w zwyczaju i pognała na strych po walizkę. Wzięła ją i poszła do swojego pokoju. Zaczęła pakowanie od grubszych rzeczy, bo wiedziała, że w Polsce nie będą jej teraz potrzebne, bo były zapowiadane upały na najbliższe dni. Czyli schowała swetry, bluzy, kurtkę przeciwdeszczową. Samo to zajęło ponad połowę walizki, a gdzie jeszcze kosmetyki, ręczniki i letnie ubrania?    
-No, cóż, trzeba iść po jeszcze ze 2 walizki. -pognała po nie Asia.      
Pakowanie zajęło sporo miejsca i czasu. Zostawiła jednynie najpotrzebniejsze rzeczy, które  będą jej jeszcze potrzebne przed wyjazdem, takie jak kosmetyki. Po 3 godzinach była gotowa. Zeszła do kuchni zjeść obiad. Mama 2 dni temu zrobiła gołąbki, więc sobie je tylko odgrzała. Około godziny 17.30 postanowiła, że przejdzie się na spacer. Przebrała się w bardziej wyjściowe ubrania, uczesała włosy, wrzuciła telefon i portfel do torby, a klucze wzięła do ręki, aby zamknąć za sobą drzwi. Poszła na starówkę, bo dawno jej tam nie było. Dzisiaj poszła bez Julki, ponieważ dziewczyna miała cały dzisiejszy dzień zajęty. Spacerowała sobie spokojnie, słuchając muzyki. Zupełnie odpłynęła w krainę marzeń. Kiedy przebudziła się z tego 'snu', zobaczyła Maćka Musiała ze swoją dziewczyną, Aleksandrą Mazur. Wyglądali razem ślicznie. Patrzyli sie na siebie jakby nie widzieli świata poza sobą. Byli oddaleni od niej jakieś 150 metrów. Asia uwielbiała go, więc podeszła zapytać, czy mogła by sobie zrobić zdjęcie z nim.    
-Pewnie, nie ma sprawy.-odparł, bez zastanowienia.  
-Dzięki, wielkie. - odpowiedziała Aśka, kiedy sprawdziła efekt. Zdjęcie wyszło bardzo ładne.
-Nie masz za co dziękować. Nic mnie to nie kosztowało, a teraz przepraszam, ale musimy już iść.  
-Tak, rozumiem. -powiedziała i szczerze się uśmiechnęła.
Kiedy już byli się oddalili. Joasia ponownie sprawdziła zdjęcie, wyszło bardzo ładne. Robiło się już późno, a Joanna miała jeszcze kupić coś do jedzenia po  drodze jak będzie wracała, więc skierowała się do domu. Kiedy zróciła, rozpakowała zakupy i zrobiła kolację całej rodzinie. Wszyscy zjedli ją ze smakiem.
-Dziękuję, córciu. Było przepyszne. To może ja pozmywam? - zaoferowała się mama.    
-Nie, mamo. Nie trzeba, poradzę sobie. -Asia podeszła i cmoknęła mamę w policzek.
Dzień jej minął dosyć szybko, ponieważ dużo dzisiaj robiła. W ten oto sposób, bardzo szybko zbliżała się do wymarzonego dnia wyjazdu.                                                                                                        

***

Asia obudziła się dziś wyjątkowo późno, bo o 11. Nie czuła się najlepiej, miała lekko podwyższoną temperaturę i bolała ją głowa. Powiedziała o tym mamie. A ta przyniosła jej leki na zbicie temperatury.
-Mamo, nie mogę się rozchorować. Jutro o 8.00 mamy samolot. - żaliła się dziewczyna.        
-Nie martw się, weź tę tabletkę i leż pod kocem. Przyniosę Ci gorącej herbaty. To pomoże.          
 Jak rodzicielka kazała, tak Joanna zrobiła. Nie miała zamiaru lecieć chora albo odwoływać wyjazdu, co nie wchoddziło z grę. Przeleżała cały dzień w łóżku, a wieczorem, kiedy poczuła się nieco lepiej, dokończyła pakowanie.            


Wiem, wiem jesteście na mnie wściekli. Nie dawałam rozdziału bardzo długo, a teraz taki krótki. Już się tłumaczę. Najpierw byłam 2 tygodnie nad morzem. Potem 5 dni chora (jakiś wirus zaatakował mój żołądek). Potem, cóż brak weny, który widać po tym rozdziale, ale teraz będzie lepiej, mówię Wam. Tak czy siak przed rozpoczęciem roku szkolnego postaram się dodać jeszcze z 5 rozdziałów. :) Mam nadzieję, że wpadniecie jeszcze na mojego bloga ;)                                                                                                                                            

wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział III

6 komentarzy:

Asia wstała jak zwykle o 9:30. Były wakacje, do niczego jej się nie spieszyło. Wyjęła z szafy ubrania i poszła do łazienki się szykować. Poranna toaleta nie zajmowała jej dłużo czasu, jedynie około 15-20 minut. Kiedy wróciła do swojego pokoju, włączyła laptopa. Weszła na gg i zobaczyła, że jest dostępna Julia.    
-O,hej! Wróciłaś już? :)-zaczęła rozmowę.
-Tak, przed chwilą.-przyjaciółka nie pozostała jej dłużna.-O której idziemy do galerii?    
-Nie wiem, mi pasuję nawet za godzinę :)  
-Spoko, może być. Przyjdę po ciebie o około 11. ;)    
-Dobra, czekam.-Joasia wstukała w klawiaturę odpowiedź i wylogowała się.    
Poszła do kuchni zrobić sobie śniadanie. Zdecydowała, że zje płatki z mlekiem. Siadła przy stole i po 5 minutach miska była już pusta. Naczynie włożyła do zmywarki jak to miała w zwyczaju. Potem pognała do swojego pokoju, by sprawdzić, ile miała pieniędzy w portfelu. Miała 250 zł.    
-Okej. Tyle powinno wystarczyć.-powiedziała sama do siebie.  
Rozsiadła się w fotelu i zaczęła bezsensownie przełanczać kanały w telewizorze. Nic interesującego nie znalazła, więc wyłączyła sprzęt i zaczęła się zastanawiać, co ma zrobić. Julia miała po nią przyjść dopiero za pół godziny. W pokoju miała bałagan. Ciuchy leżały na krześle. Na dywanie były jakieś papierki i okruszki z popcornu. Szybko zgarnęła ciuchy i je rozdzieliła na te, które mają iść do kosza na brudy i na te, która mają wrócić do szafy. Kiedy to zrobiła, zaniosła brudne ubrania do łazienki. Zostało jej 20 minut. Akurat tyle wystarczy jej na pozbieranie śmieci i odkurzenie w pokoju.
-Ufff! Skończyłam!-powiedziała Asia, po skończonej pracy i w tym samym momencie usłyszała dzwonek do drzwi.
Szybko pobiegła do drzwi i otworzyła je. W drzwiach stał nikt inny jak jej przyjaciółka.          
-Sjema!-przywitała się Julia.      
-O, hej! Już idziemy tylko polecę po torbę. Ok?-zapytała Asia.
-Spoko. Ja zaczekam w salonie.-odpowiedziała Jula i skierowała się w kierunku kanapy.    
Joanna pobiegła do swojego królestwa. Wzięła torebkę i wrzuciła do niej telefon, porfel oraz kluczę od domu, bo przez ten tydzień mieszkała sama, gdyż jej mama wyjechała w delegację. Wróciła do Julki i poszły razem do galerii. Kiedy dotarły na miejsce, udały się do swoich ulubionych sklepów takich jak: New Yorker, House, Cropp, Bershka, H&M, C&A oraz ZARA. KIedy dziewczny kupiły wszystko, co było im potrzebne, czyli pare ciuszków, wybrały się do KFC na drobną przekąskę.      
-Jej, jeszcze tylko 3 dni i wyjeżdżamy. Nie mogę się doczekać.-powiedziała Asia, biorąc kolejną frytkę.
-Tak, ja też. Jutro się zaczniemy pakować, nie?-odpowiedziała Julka.      
-Nom, koniecznie. Nie chcę niczego zapomnieć. Lepiej sobie zrobię listę, na wszelki wypadek.- rzekła Asia, uśmiechając się.        
-Chyba zrobię to samo, co ty.    
-Dobra, to chyba się zbieramy.-powiedziała Joasia, wycierając ręce po skończonym posiłku.-Jeszcze musimy iść do Rossmana.      
-Tak, idziemy.-odpowiedziała Julia, po czym wzięła torby z zakupami i dziewczyny ruszyły razem do wybranego celu.    
 Kiedy dotarły na miejsce, kupiły szampon do włosów, żel pod prysznic, krem do rąk, balsam do ciała i wiele innych kosmetyków. Za wszystko zapłaciły o wiele więcej niż zamierzały, na szczęście miały ze sobą karty debetowe (chyba tak się nazywają :D) i z nich skorzystały. Tym razem Julia nie szła do Asi, bo obie przyjaciółki musiały zacząć się pakować. Kiedy Joanna wróciła do domu pobiegła z torbami do swojego pokoju i zaczęła wszystko ropakowywać. Kupiła pare T-shirtów po przecenie, spodnie oraz coś, co chciała kupić już dawno temu, ale nie miała siły zebrać się w sobie, ale pomyślała, że skoro teraz wyjeżdża do Londynu i idzie na koncert The Wanted to może sobie na to pozwolić. A mianowicie kupiła-full capa. Bardzo jej się podobał i również nie wiele kosztował, jedynie 19.90.  Zbliżała się 20 , więc dziewczyna poszła pod prysznic. Zajęło jej to około 15 minut. Przebrała się w piżamę i wskoczyła do łóżka, ale nie chciało jej się spać, więc wzięła laptopa i sprawdziła facebook'a i twitter'a. Nie było nic ciekawego jak zwykle... Włączyła sobie cover The Wanted-Viva la vida. Kochała go. Potem wyłączyła muzykę i podeszła do półki z książkami. Naszła ją ochota na czytanie. Niestety nie znalazła nic ciekawego. Znalazła, jedynie nieprzeczytaną gazetę BRAVO. Nie miała interesującego zadania, więc przejrzała ją. Jak zwykle było wiele wiele plotek o One Direction. Na szczęście chłopcu jej nie przeszkadzali, a nawet lubiła ich, więc przeczytała informację o tym ,że Niall Horan potwierdził, iż spotyka się z Annie Nut, a Harry Styles poinformował wszystkich, że od 3 miesięcy jest z Adrianne May. Ta informacja bardzo zdziwiła Asię, bo myślała, iż chłopcy są sami, a tu mają dziewczyny. Dwie strony dalej zobaczyła nagłówek: "Max George z zespołu The Wanted i    Michelle Keegan potwierdzili swoje rozstanie". To było jak cios w samo serce dla Joanny. Dla niej to połączenie było najlepsze z możliwych, ale cóż trzeba żyć dalej... Odniosła czasopisma na miejsce i wróciła do łóża. Było dopiero po 21, a jako, że nie miała ciekawego zajęcia, to poszła spać.

Coś mi się psuje w tym blogu i mi się usunęły dedyki, więc napiszę je jeszcze raz, ale nie gwarantuję, że będą identyczne, bo ich nie pamiętam:
-dla Willow, dziękuję za dedyka i czekam na następny rozdział,
-dla Ady, dobrze napisałam imiona?
-dla Ani Horan, która potwierdziła zwój związek z Naill'em, ale jak ktoś jest obok, to się rozłącza :D

czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział II

1 komentarz:

-Dzień dobry, przyszłam po Julię. -Asia przywitała się kulturalnie, bo drzwi otworzył tata Julii.    
-Tak, tak. Już idzie.-powiedział tata przyjaciółki Aś.-A co u ciebie słychać?  
-Wszystko, dobrze. Bardzo cieszę się na wycieczkę do Londynu. Nie mogę się doczekać.          
-O, Jula też mówi o niej cały czas i....              
-Tato, już nie zanudzaj Aśki. To, my lecimy po te bilety. -powiedziała przyjaciółka Asi zbiegając ze schodów.-Paaa!    
-Do widzenia, panu!-krzyknęła Joasia.  
Droga dziewczyn do galerii nie trwała długo, jedynie jakieś pół godziny. Weszły do biura podróży, które organizowało tę wyprawę i zebrały wszystkie informacje, które były im potrzebne. Dostały, również bilety na samolot.
-Dobra, to teraz mogę ci coś powiedzieć.-powiedziała Joanna, kiedy wyszły z galerii.      
-Co? No powiedz, bo umrę z ciekawości. -odparła Julia.          
-Mam 2 bilety VIP na koncert The Wanted!        
-Co? Jak? Gdzie? Kiedy? Dlaczego?- dziewczyna zalała pytaniami swoją przyjaciółkę.
Kasia wszystko wyjaśniła. Obie były w siódmym niebie. Spełniły się ich najskrytsze marzenia. Potem poszły na kawę i ciastko do swojej ulubionej kawiarni.  Rozmawiały o koncercie, o The Wanted, o Londynie, o wszystkim. Miały wyjechać już za 5 dni, a koncert miał być za tydzień. Dziewczyny zecydowały, że Julia zostanie na noc u Asi i zaczną ustalać, jakie wezmą ciuchy na tą wyprawę. Wiedziały, że będą potrzebne odjazdowe ubrania, ale też kurtki przeciwdeszczowe, bo Londyn to nie zbyt słoneczne miejsce.        
-Przydadzą się też parasolki.-powiedziała Julia.    
-Sporo rzeczy nam jest potrzebnych. Musimy iść do galerii i zrobić zakupy. Nie dawno dostałam kieszonkowe i możemy zaszaleć.-odpowiedziała Aśka, machając portfelem z uśmiechem na twarzy.
-Spoko, to może we wtorek? Akurat wrócę do domu od babci.              
-A no tak, zapomniałam, że jedziesz jutro do babci na cały dzień.-odrzekła Joanna waląc się ręką w czoło.
Dziewczyny wstały z łóżka i poszły do kuchni zrobić popcorn, bo postanowiły, że obejżą Epokę Lodowcową 4. Miały na nią iść do kina, ale stwierdziły, że teraz muszą się skupić na przygotowaniu się do wyjazdu i nie mogą marnować czasu. Tak minęło im około półtorej godziny.      
-Ale badziewie, dobrze, że nie wydałyśmy na to ani złotówki. To by było marnotractwo pieniędzy. Nawet Chasing The Sun nie było dobrej minuty, tylko jakieś pół. Gadają o tym w mediach 4 bite miesiące, a w filmie taka chwila... Ehh...-żaliła się Asia.        
-Masz rację, dobrze, że obejżałyśmy to za free. Dobra, nie wiem jak ty, ale ja jestem nieco zmęczona.-odpowiedziała jej przyjaciółka, zerkając na zegarek. Była już 1.30.    
-Tak, masz rację. Chodźmy spać. A już jutro jak wstaniemy, zostaną nam tylko 4 dni do wyjazdu.-powiedziała Joanna, kładąc się na łóżku z bananem na twarzy.    

****

Wstały o 8.00, bo Julka miała iść jeszcze do domu po pare rzeczy, których zapomniała, a musiała je mieć koniecznie u babci. Pierwsza, łazienkę zajęła Jula. Zabrała swoje rzeczy i poszła się szykować. W tym czasie Aśka weszła na tt. Odwiedziła profile swoich ulubieńców.  Niestety nie znalazła żadnej ciekawej wiadomości. Chłopcy jarali się jedynie nagrywaniem nowych piosenek, co tylko denerwowało Joannę, bo chciała już usłyszeć efekty ich pracy. Zamknęła laptopa i poszła poszukać jakiegoś fajnego ubrania dla siebie. Zdecydowała, że nie będzie się dzisiaj za bardzo stroić. Postanowiła założyć biały T-shirt z Londynem i jeansowe rurki, a do tego fioletowe conversy. Kiedy przygotowała ciuchy z łazienki wyszła Julka. Od razu Aś wbiegła i zaczęła się szykować. Nie chciała marnować czasu. Julia w tym czasie zeszła na dół zrobić śniadanie. W domu swojej przyjaciółki czuła się tak samo swobodnie jak w swoim. W końcu znały się już ponad 17 lat. Ich mamy poznały się w szpitalu i tak przyjaźnią się aż do dzisiaj. Zrobiła kanapki z szynką i pomidorem dla siebie i przyjaciółki. Po 10 minutach dziewczyny siedziały przy stole w kuchni i zajadały się w najlepsze.  
-Muszę się już zbierać-powiedziała Jula, zerkając na telefon. Miała być u babci za 2 godz.  
-Szkoda, ale rozumiem. Odprowadzę cię, co ty na to?    
-Super. To sobie pogadamy jeszcze chwieczkę.          
Przyjaciółki wstały od stołu i skierowały się w stronę drzwi.      
-A! Czekaj jeszcze telefon!-krzyknęła Asia, waląc się w czoło. Bez telefonu czuła się jak bez ręki.  
Pobiegła szybko do pokoju, zgarnęła go z biurka i wyszła z pokoju do swojej przyjaciółki. Kiedy były już razem, skierowały się w stronę domu Jul. Po drodzę śmiały się i romawiały, więc droga minęła im szybko. Kiedy znalazły się pod domem Julii, pożegnały się i każda poszła w swoją stronę. Asia skierowała się w stronę pobliskiego parku. Miała ochotę posiedzieć i pomyśleć. Włożyła sobie do uszu słuchawki i puściła piosenkę Wherever you will go w wykonaniu The Wanted. Gdy znalazła się koło ławki, usiadła na niej i odpłynęła w krainę marzeń. Nawet nie zauważyła, kiedy minęły 2 godziny. Postanowiła, że pora wracać do domu. Nie miała nic ciekawego do roboty, więc cały dzień oglądała telewizję, siedziała przy laptopie i słuchała muzyki. Koło 22:00 była już taka znudzona, że stwierdziła, iż pójdzie spać, bo nie ma nic lepszego do roboty. Umyła się, przebrała w piżamę i cichutko wsunęła pod kołdrę. Nie miała problemów z zaśnięciem. Śnił jej się, oczywiście Londyn.


Tym razem rozdział dedykuję:
-willow99, miło tak dostać komplement i dedyka od autorki tak wspaniałego opowiadania,
-Oli, po raz kolejny, bo jest dla mnie jak siostra,


wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział I

3 komentarze:
Asia siedziała w kuchni, popijając sok pomarańczowy, kiedy nagle do pomieszczenia wbiegła jej najlepsza przyjaciółka-Julia.
-Co się stało?-zapytała,wstając gwałtownie z krzesła.
-Szybko...Włącz laptopa...Są wyniki!-była cała zdyszana i ledwo, co mówiła.
-Już? Tak szybko?
Dziewczyny miesiąc temu wzięły udział w konkursie, gdzie można było wygrać 2-tygodniową wycieczkę do Londynu.Obie miały prawie 18 lat i postanowiły, że, kiedy będą pełnoletnie, wyjadą z tej zakichanej Polski i zamieszkają w Wielkiej Brytanii. Ta podróż miała być przedsmakiem ich przyszłego życia w innym kraju. Szybko pobiegły do pokoju Asi i odpaliły sprzęt. Nerwowo przeglądały strony internetowe.
-Jest! Mamy!-wykrzyknęły dziewczyny jednocześnie, gdy znalazły odpowiednią witrynę.
-Miejsce 3-nie my, miejsce 2-nie my, miejsce 1... Tak wygrałyśmy!-Julka darła się najgłośniej jak tylko potrafiła.
Dziewczyny zaczęły biegać i skakać po pokoju. W dodatku w radiu leciała piosenka The Wanted "Glad you came", co tylko dopełniło tą szczęśliwą chwilę, bo obie były największymi fankami chłopaków. Śpiewały i tańczyły w rytm melodii.
-Ej, czekaj, czekaj. Może spotkamy TW? O boże, to by było wspaniałe. -powiedziała Aśka.
Przyjaciółki rozmawiały bardzo długo o Londynie. Wyobrażały sobie siebie pod Big Benem, podczas jazdy na London Eye oraz oglądających zmiany warty pod pałacem Buckingham. Postanowiły, że rozśmieszą wartowników, co nie koniecznie było zbyt mądre, ale stwierdziły, że powinny zaszaleć. Teraz będą traktowane jako turystki, ale kiedy zamieszkają w Londynie nie  będą mogły się tak wygłupiać, bo to nie wypada. Postanowiły, że pójdą do Starbucks'a wypiją kawę i poszukają szczoteczki Max'a George w koszu na śmieci XD ( Max wyrzucił swoją szczoteczkę do zębów w Starbucks'ie, bo została kopnięta, kiedy była w jego kieszeni). Oczywiście w ich planach nie można było pominąć odwiedzenia Tower  Bridge. Nie było to coś wspaniałego, ale dziewczyny i tak bardzo chciały zobaczyć ten most. Kolejnym miejscem, które miały odwiedzić była Katedra  Św. Pawła w Londynie. Uważały, że takie miejsca miały swój wspaniały urok. Bardzo dobrze czuły się na łonie natury i uwielbiały oglądać zdjęcia Hyde Park, więc to miejsce również musiało być odwiedzone przez Asię i Julkę. Dziewczyny o 19.00 pożegnały się, bo Jula musiała iść do domu i powiedzieć rodzicom o wspaniałej nowinie.  Jej przyjaciółka, już to zrobiła, bo kiedy przyjaciółki tak krzyczały mama Kasi weszła do pokoju i bez ogródek wszystko wyjaśniły. Joanna  poszła się wykąpać. Zajęło jej to niecałą godzinę. Potem weszła na portale społecznościowe, takie jak Facebook i Twitter. Przeglądała posty, kiedy zobaczyła, że pewna dziewczyna minutę temu napisała: " I have two tickets for The Wanted's gig in London. Do you want? I can't go, unfortunattely :(" Dziewczyna szybko wystaukała w klawiaturę: "I want" . Z tego wywiązała się rozmowa, która miała na celu poznanie daty koncertu oraz ustalenia formy dostarczenia biletów, a także pieniędzy za bilety, które kosztowały jednynie 1/4 pierwotnej ceny. Rozmowa zakończyła się o 20.30. Kasia była już bardzo zmęczona dniem pełnym wrażeń. Postanowiła, że Julię poinformuje jutro, kiedy się spotkają. Szybko pościeliła łóżko i poszła spać.

****

Wstała o 7 rano. Poszła do łazienki, wzięła szybki prysznic, umyła się, uczesała i umalowała. Potem poszła do pokoju po ubrania. Zdecydowała, że założy zwiewną białą sukienkę w granatowe pasy. Dzisiaj miało być 30 stopni.  Kiedy już się ubrała, była godzina 8.30. Siadła do laptopa i jak zwykle weszła na facebook'a. MIała 20 powiadomień. Cicho westchnęła i zaczęła je sprawdzać. Głównie to były informacje nie warte uwagi, ale było parę ciekawych postów. The Wanted Poland dodali nowe zdjęcia, których jeszcze nie widziała. Spodobały jej się, a jedno tak bardzo, że od razu ustawiła je sobie na tapetę. Puściła sobie piosenkę The Wanted "Golden". Kochała ją, była taka... prawdziwa. Czas jej zleciał szybko. O 10.00 poszła do kuchni zrobić sobie śniadanie. Zjadła jajecznicę przed telewizorem, oglądając jakiś program. Mianowicie Punk'd. Był to maraton. Bardzo lubiła oglądać wkręcanie ludzi. Bawiło ją to i mówiła do telewizora:
-Człowieku, nie widzisz, że to wszystko dowcip? To niemożliwe, żeby tak ci zrobili.  Widać, że to ściema.-mówiła z ustami pełnymi kanapki z masłem.
Oglądała 2 godziny i poszła po Julię do jej domu. Nie mieszkała daleko, więc droga zajęła jej niecałe 10 minut.